Cztery worki Essential Foods (test & recenzja & miniporadnik o wyborze karmy)

Staram się karmić psa tak dobrze, jak to tylko możliwe. W obliczu obecnego rynku karm można stracić głowę, dlatego stawiam wybieranym produktom parę kryteriów, które muszą spełnić, bym rozważyła podanie ich psu. Można je podzielić na trzy sekcje:

Sekcja pierwsza: składniki zwierzęce:

  • podstawą karmy powinno być mięso, najlepiej jeśli mamy napisane „mięso z kurczaka”, ale jeśli jest to „kurczak bez kości” (czyli mięso, podroby, skóra) też jest ok. „Kurczak” jest już mniej precyzyjny, ale wciąż akceptowalny. Szukam składów w których zarówno te składniki są zarówno świeże, jak i suszone.
  • Odrzucam wszelkie „białka”, „mączki” i „surowce”. Zazwyczaj są kiepskiej jakości, gorzej przyswajalne i zwyczajnie już przetworzone, a sama karma takim produktem jest.
  • Zazwyczaj odpadają też formuły monoproteinowe. Jeśli pies nie jest wrażliwcem/alergikiem lepiej, by jego dieta zawierała różne rodzaje mięs – niby każda karma jest kompletna i zbilansowana, ale każdy rodzaj mięsa ma różne wartości odżywcze i różny profil aminokwasowy. Podając cały czas to samo można dorobić się niedoborów.
  • Tłuszcze – najwartościowsze dla psa są te zwierzęce, więc to one powinny znaleźć się w karmie. Ważne, by były sprecyzowane, bo sam „tłuszcz zwierzęcy” niewiele mówi. Jak najbardziej może być dodatek olei roślinnych, ale jeśli są wartościowe w jakiś sposób i nie są podstawą.
  • i na koniec – ilość – preferuję karmy 80/20, tych jest jednak mało na rynku – gdy podliczę wszystkie składniki zwierzęce (ważne, by były podane procenty!), chcę, by było ich ok 70%, w ostateczności, przy bardzo dobrej jakości – 60%.

Sekcja druga: składniki roślinne:

  • raczej unikam zbóż, są zbędne w psiej diecie i podnoszą poziom cukru we krwi. Niektóre mogą być ok, ale takich karm, które np. mają niewielką ilość wartościowych pełnoziarnistych zbóż jest mało. Kukurydza, biały ryż, pszenica – karma jest skreślona.
  • Staram się unikać również większych ilości strączków – nie wiadomo jak dokładnie jest tą kardiomiopatią rozszerzeniową, więc wolę chuchać na zimne. Poza tym, są ciężkostrawne i zawierają duże ilości białka – to może podbić ilość białka w analizie, ale nie będzie ono tak dobrze przyswajalne jak to zwierzęce.
  • Z tego wynika, że szukam karm w których głównym wypełniaczem są ziemniaki, lub lepiej, bataty.
  • Tutaj stosuję tę samą zasadę co w sekcji „zwierzęcej”, chcę pełnych produktów, a nie „białek”, „mączek” i „surowców”.
  • Miło, jeśli również ta część składu jest urozmaicona i sprecyzowana.

Sekcja trzecia: otoczka – zdaję sobie sprawę, że wkraczam tutaj na wody marketingu, zatem trudne do zweryfikowania, ale moim zdaniem odpowiedzi na poniższe pytania mogą pomóc, jeśli wciąż się waham lub nie jestem do końca pewna, czy to dobry produkt, a jeśli ich brak, to warto się zastanowić podwójnie.

  • Czy producent pofatygował się o stworzenie strony internetowej?
  • Czy po wrzucenie składu w wyszukiwarkę nie dostajemy dziesięciu różnych karm z dokładnie tym samym składem?
  • Czy wiadomo, gdzie mieści się firma, skąd pochodzą składniki i gdzie jest produkowana?
  • Czy producent mówi coś o jakości składników? Tutaj to sporo marketingu, ale moim zdaniem też co nieco mówi o całości.
  • Czy marka to jedna firma za nią stojąca, czy może część wielkiego koncernu?
  • I wreszcie – czy jeśli mam wątpliwości i chcę coś doprecyzować, to otrzymam od firmy/dystrybutora dokładną odpowiedź, odpowiedź wymijającą czy może żadną?
  • Jest jeszcze jeden aspekt: dawkowanie – mam psa rasy z owczarka niemieckiego i choć skręty żołądka u białych zdarzają się rzadko, to profilaktykę wdrażam od początku. To ważna sprawa – jeśli musimy psu dać dużo karmy, to ona rozciągnie żołądek, a właśnie taki jest bardziej narażony na skręt. Tutaj dochodzi też kwestia tego jak karma pęcznieje. Typowy test wody może dać nam jakiś obraz, choć wiadomo, że w żołądku środowisko jest inne. Jednak karmy, które podwajają swoją objętość, a nie po prostu rozmakają, również odpadają.

Zanim kupiłam Essential Foods, próbowałam dość długo przestawić psa z karm ekstrudowanych na zimnotłoczoną Alphę Spirit. Niestety, mimo prób powolnego wprowadzania, praktycznie zawsze kończyło się biegunką, więc lekko podłamana tym faktem, chcąc nie chcąc kliknęłam w sklepie internetowym EF, który podrzuciła mi koleżanka. Miałam co prawda jedno zastrzeżenie (o tym za chwilę), ale nic poza tym nie wzbudziło moich wątpliwości, więc dwa dni później u mych drzwi stanął kurier z Highland Living. Worki są bardzo estetyczne, niestety dość delikatne. Nie mają strunowego zapięcia (przynajmniej w wersji 12,5kg)

Spójrzmy na skład:

świeży indyk, bataty, suszony indyk, świeży łosoś, ciecierzyca, groszek, świeża wołowina Aberdeen Angus, dzikie ptactwo (gołąb, kuropatwa, kaczka), siemię lniane, olej z łososia, świeże całe jaja, indycza wątróbka, lucerna, witaminy, minerały, MOS, FOS, glukozamina, chondroityna, żurawina, acai, borówki, morwa, jabłko, pomidor, pomarańcza, gruszka, marchewka, szpinak, kalafior, aksamitka, żeń szeń, zielona herbata, imbir.

Jak widać, nie ma procentów podanych przy składnikach (co mi przeszkadza), ale są one podane zbiorczo. Przestawiają się tak:

Producent deklaruje, że karma została przygotowana w temperaturze 90 stopni Celsjusza, 90% składników pozyskiwanych jest lokalnie, a karma produkowana jest w Wielkiej Brytanii. Dostajemy też informacje o dokładnych odmianach/rasach składników. W końcu nie muszę poszukiwać, dopytywać o informację skąd pochodzi łosoś – od razu wiem, że jest to szkocki hodowlany. Trudno to oczywiście zweryfikować, ale to ogromny plus.

tył etykiety Highland Living

Bardzo podoba mi się to, jak bogaty jest skład. W różnych aspektach – karma jest multiproteinowa, ma sporo różnych roślin, wypełniaczem są bataty (w pozostałych smakach również ziemniaki). Według mnie to rewelacyjnie. Dość często zmieniam karmę, bo nie uważam, żeby monożywienie było korzystne dla psa, a tu dostaję 4 smaki dla „przeciętnego” burka, które mogę dowolnie wymieniać i mieszać. W skład karmy wchodzą całe składniki, świeże i suszone, nie ma tu „białek”, „produktów”, „surowców”. To ogromny plus (i mniejsze ryzyko alergii w przyszłości). Oprócz Highland Living Szkodnik zjadł: Estate Living (głównym mięsem jest jagnięcina), Superior Living (drób), Nautical Living (ryba). Z ok 30% białka i 17% tłuszczu sprawdzi się u większości psów o normalnej i nieco większej aktywności. Dodatkowo, w ofercie firmy znajdziemy karmę dla szczeniąt, seniorów, psów sportowych i z niedowagą, psów z nadwagą i psów z problemami pokarmowymi. Niestety, żadna z tych opcji nie nada się dla alergików uczulonych na białko kurze, ze względu na zawartość jaj. Dokładne składy wszystkich karm i więcej informacji o marce znajdziecie na oficjalnej stronie:

http://essentialfoods.com.pl/

jeśli jesteście anglojęzyczni, polecam jednak brytyjską stronę, bo jest bardziej aktualna:

Koszty

Spójrzmy na dawkowanie:

Aura waży 27kg i jadła 300g karmy dziennie. Worek 12,5kg kosztuje ok 220zł i starcza na 41 dni, zatem koszt dzienny żywienia takiego psa to 5,40zł. Bardzo dobry stosunek jakości do ceny.

Granulki i smakowitość

Granulki są standardowe i poradzi sobie z nimi większość psów powyżej 10kg. Dla Szkodnika są akurat – lubi rozgryzać i nie ma z tym problemu, nie są za małe. Idealnie też nadają się do treningu, choć nieco brudzą ręce, są dość tłuste. Różnią się kolorem i zapachem. Smakowitość tej karmy, to coś co mnie naprawdę zaskoczyło – jeszcze nigdy nie udało mi się kupić karmy, do której pies z tym samym entuzjazmem podchodził przez 40 dni :o. Aura jest z gatunku niejadków i choć motywację pokarmową ma zrobioną, to jest spora część karm, których po prostu nie tknie – coś jej nie pasuje i nie mam w intencji jej zmuszać. Essential był chętnie zjadany przez te wszystkie miesiące, a pies codziennie przychodził w porze śniadania i kolacji domagając się jedzenia (coś niesamowitego!). Bez problemu zajadał się chrupkami na treningach, w sporych rozproszeniach, na spacerach, na ruchliwym dworcu. Były okresy, gdzie dostawał wszystkie posiłki z miski, wszystkie z ręki i też kombinację – śniadanie z miski, kolacja z ręki i w każdym karma sprawdzała się świetnie. W dodatku, najadał się swoją porcją i chodził zadowolony. W tym miejscu muszę wspomnieć, że Estate Living jest zdecydowanie bardziej suche i jeśli macie niejadka, wybierzcie inną opcję. Zdecydowanie wchodziło najgorzej. W kwestii smaku wygrywa Superior Living – pięknie pachnie i jest najbardziej tłuste. Ale i rybna karma, gdzie mój pies ma dość trudną relację z rybami, sprawdzała się dobrze.

Wpływ na psa

Myślę, że biorąc pod uwagę, ile karmy zjadł mój pies mogę pewne rzeczy napisać z całą pewnością. Po pierwsze, karma dobrze się przyswajała (choć jeśli dacie jej za dużo, musicie liczyć się z luźnymi odchodami). Gdy zaczynałam ją podawać, Aura startowała z pozycji „lekko za chuda” i ładnie nabrała masy. Zbudowała też mięśnie (a zatem musiała mieć z czego) i miała dużo energii (tutaj zatrzymajmy się na chwilę, albowiem mój pies to zwykły szaleniec, ale zazwyczaj przechodziło to jej po początkowej fazie spaceru, tutaj miała siłę na długie, długie harce). Nie „gasła” przy dłuższych wyprawach i szybko się regenerowała. Sierść wypadała minimalnie, przez fazę linienia przeszła gładko i całkiem szybko (w tym miejscu muszę nadmienić, że okresowo podawałam kryl, ale nie zauważyłam, by cokolwiek uległo zmianie). Futerko jest błyszczące, gładkie, gęste i wszelki brud szybko z niego odpada, nie ma też większego problemu z wydobyciem z psiej sierści ostów i innych łąkowych zdobyczy. Opuszki łap nie pękały, przy oczach nie pojawiły się żadne zacieki. Generalnie, kondycja psa pozostaje bez najmniejszego zarzutu.

Podsumowując, Essential Foods to bardzo ciekawa propozycja, której warto się przyjrzeć. Dla silnych alergików niestety się nie nada, ale wszystkim innym pieskom może spasować. Niektórym jednak będzie przeszkadzał dodatek grochu. Poza tym, karma ma baaardzo przyjemny skład, stosunkowo niską cenę, a marka oferuje szeroki wybór smaków, więc unikamy monodiety. Dawkowanie jest niewielkie, co będzie plusem przy dużych rasach, jednocześnie karma jest sycąca. Na pewno będę do niej wracać i z czystym sercem mogę polecić.